Tak się składa, że od miesiąca, prawie, mam w domu 7 latka. W tym roku Syn chciał tort podobny do zeszłorocznego, a jednak inny. Ostatnie miesiące, pobyty w szpitalu i fakt, że Jego choroba jest nadal z nami, sprawiły, że jeszcze bardziej chciałam by było tak, jak sobie wymarzył. Zgodnie z życzeniem tort miał być przestrzenny i przyznam, że trochę miałam kłopot. Moja koncepcja planet okazała się być lekko nieprzemyślana, barwniki dawały inne kolory niż zamierzałam zrobić itd w myśl powiedzenia "złej tanecznicy przeszkadza nawet rąbek u spódnicy". Pocieszam się, że to był pierwszy raz z tego rodzaju tworami i następnym pójdzie mi lepiej ;) Koniec końców tort wyglądał tak, a Syn był bardzo zadowolony, a to było dla mnie najważniejsze:
W środku zaś była niespodzianka, tort był tęczowy:
Biszkopt z przepisu podstawowego podzieliłam na 6 części, do każdej dodałam inny barwnik i piekłam osobno w tortownicy o średnicy 20 cm, przełożyłam kremem waniliowym Gellwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz